chcę odejść od męża alkoholika
chcę odejść od męża GoĹ Ä : czarek11 IP: *.uz.zgora.pl 02.09.04, 10:17 On błaga mnie żebym wróciła ale ja mam już dość.
Taka osoba musi sama zdecydować, iż chce się leczyć, bo na przykład żona odejdzie czy straci pracę , dom. Musi się o tym dowiedzieć nie podczas ciągu pijackiego, ale wtedy gdy myśli- gdy jest trzeźwy.musi to do niego dotrzeć.Druga połowa nawet dla jego dobra powinna odejść, jeśli nie umie z nim żyć.
1. 33 postów. Napisano Styczeń 14, 2021 (edytowany) Jesteśmy po ślubie 1.5 roku. Mamy roczną córkę. Od kilku miesięcy nie układa nam się. Toczymy ciągłe kłótnie o swoich rodziców
Gość. Opublikowano 24 Marca 2017. Mój związek trwa 4 lata. Kochamy się. Ale on jest alkoholikiem. Przez pierwszy rok bagatelizowalam to, wmawialam sobie ze to normalne,że on po prostu ma inny styl spędzania czasu. Później zaczęłam walczyć. Było raz lepiej, raz gorzej. Miał dni " abstynencji ".
A ja chcę odejść od męża po 8 latach. Mam dość jego braku zaradności, najlepiej żebym ja wszystko ogarniała a on wielki pan cały czas zmęczony. Z każdej pracy go zwalniają, w każdej
Süddeutsche Zeitung Bekanntschaften Er Sucht Sie. Witam proszę o pomoc, radę. Jestem mamą dwójki dzieci 3 i 1latek. Z mężem jesteśmy od 5lat. Niestety dzieje się u nas bardzo źle… Mąż ciągle pije, awanturuje się, nie raz dawałam szansy… do tego doszła jazda pod wpływem. Niestety on nie widzi problemu. Chcę odejść ale bardzo się boję. Jak to wszystko wygląda w sądzie? Można powiedzieć, że dzieci wychowuje sama bo go nie ma tylko koledzy i picie, wraca kiedy chce. Niestety już się nie łudzę. Mam filmy jak się awanturuje, wyzywa, ubliża, ostatnio interweniowała policja bo niestety już nie wytrzymałam. Zabrali go na izbę miał Co robić, gdzie mogę udać się po pomoc? Chciałabym ograniczyć prawa mężowi, niestety przy dziecku też pije, nie zajmuje się, w niczym nie pomaga. Jak to wygląda od strony prawnej?
fot. Adobe Stock, Prostock-studio Julkę poznałem na wycieczce z w góry. Ponad siedem lat temu, z kumplami ze studiów, wybrałem się w Bieszczady. Oni poszli już do pokoju, a ja zamarudziłem nad jedzeniem, bo do schroniska weszła… ona. Naturalna piękność ze szlaku Od razu wpadła mi w oko. Szczupła, z burzą rudych włosów i pięknym uśmiechem. Nie sądziłem, że uda mi się ją poderwać. Nawet tego nie planowałem. Przyjechała do schroniska z koleżankami i chociaż od czasu do czasu łapałem jej ukradkowe spojrzenia, gdy stała przy bufecie i zamawiała obiad, to po prostu bałem się do niej zagadać. Za wysokie progi, myślałem. Tym bardziej że z koleżankami chichotały między sobą, spoglądając w moją stronę. Onieśmielała mnie. Taka śliczna dziewczyna jak ona mogła mieć każdego na skinienie palca. A ja? Uważałem siebie za brzydkiego, mało wysportowanego i żałośnie biednego. Chociaż ukończyłem studia z wyróżnieniem i pracowałem w obiecującej rozwój zawodowy firmie, sądziłem, że to za mało, żeby zbliżyć się do takiej dziewczyny jak ona. Pozostało mi więc tylko wpatrywanie się w nią znad talerza z kwaśnicą. – Długo jeszcze będziesz się tak na mnie gapił i nic? – usłyszałem dźwięczny głos i na ławie obok mnie wylądował podniszczony plecak. – Suń się trochę. Nie dowierzałem własnym oczom i uszom. Zjawiskowa i mocno bezpośrednia panna sadowiła się przy stole obok mnie. Szybko zrobiłem jej miejsce. – Julka jestem – wyciągnęła do mnie rękę. – Dobra ta kwaśnica? Też zamówiłam – posłała mi promienny uśmiech. Wtedy nie śmiałem nawet marzyć o czymś więcej niż jej obecność i uśmiech. Tak się jednak potoczyło, że trzy lata później została moją żoną. I to ona dodała mi odwagi w życiu. I pieprzu do życia. Może taki nieatrakcyjny, nieśmiały informatyk jak ja potrzebował takiej szalonej, bezkompromisowej ślicznotki jak ona. A ona mnie. Często mówiła, że jestem jej księciem na białym koniu. Byliśmy szczęśliwi, zakochani, pełni wiary we wspólną przyszłość. Powiedziała, bym się nie martwił. Najwyżej się przebadamy… Tuż po ślubie zamieszkaliśmy w mieszkaniu, które otrzymałem po babci. Urządzaliśmy je, cieszyliśmy się własnym kątem i sobą. Zaczęliśmy myśleć o dziecku. – A może o dwójce? – Julia przytulała się do mnie. – Może pierwszy będzie synek, a druga córcia? – Może – odpowiadałem, głaszcząc ją po włosach. – Zależy, co los da. Los jednak nie był dla nas łaskawy Chociaż od ślubu minęły cztery lata, a my nie ustawaliśmy w staraniach, dziecka wciąż nie było. Zaczynały mnie męczyć dyskretne, a czasami mniej delikatne zapytania rodziny o potomka. – Na razie chcemy jeszcze nacieszyć się sobą – odpowiadałem, chcąc uciąć niewygodny temat. – Mamy trochę planów… Zwykle działało, jednak nie przypadku siostry mojej teściowej. Czasami miałem wrażenie, że bawią ją moje zakłopotane miny i wykrętne odpowiedzi. – A ciocia nie ma innych zmartwień? – Julka potrafiła odbić piłeczkę, i to mocno ją podkręcając. – Kiedy ciocia schudnie? Przecież lekarz kazał, bo stawy taki balast za bardzo obciąża… Ścisnąłem lekko dłoń żony. Ciotka aż poczerwieniała z oburzenia. – Daj im spokój – teściowa poklepała siostrę po ramieniu. – Będą chcieli, to będą mieli. Obiad dokończyliśmy w milczeniu – Nie przejmuj się, Michaś – Julia przytuliła się do mnie, gdy tylko wsiedliśmy do samochodu. – Mamy jeszcze czas, wciąż jesteśmy młodzi, w przeciwieństwie do ciotki – zachichotała złośliwie. – Ale staramy się i… nic – znowu poczułem się onieśmielony jak wtedy, w schronisku. – To postaramy się jeszcze trochę, a potem najwyżej pójdziemy do lekarza – odparła spokojnie. – Zbadamy się i będzie wiadomo, co i jak. Zatkało mnie. Do lekarza? Nie wiedziałem, czy chcę. Miałem w głowie sporo sprzecznych uczuć. A jeśli któreś z nas naprawdę nie może mieć dzieci? Może Julia, a może ja? Co wtedy? Gdyby to była Julia, nic by się nie zmieniło. Kochałem ją nad życie, również ponad pragnienie zostania ojcem swoich biologicznych dzieci. Wspierałbym ją i uszanował każdą decyzję, jaką podejmie. Oczywiście oprócz takiej, że ode mnie odchodzi. A jeśli to moja wina? Co wtedy? Może to ja nie mogę dać jej upragnionego dziecka? Tylko nie to, błagałem w myślach. Wtedy musiałbym od niej odejść, żeby miała szansę na założenie rodziny z kimś innym, z kimś, kto może dać jej dzieci. – Kochanie, czy możemy już jechać? – głos żony sprowadził mnie na ziemię. – Stoimy tu już od prawie kwadransa. – Ano tak – mruknąłem. Kolejne miesiące nie przyniosły upragnionej wiadomości o ciąży. Julia umówiła więc nas na spotkanie w klinice. – Wszystko będzie dobrze – ścisnęła moją dłoń, gdy wyszliśmy z gabinetu. – Słyszałeś, co mówił lekarz. Zrobimy badania i będziemy wiedzieli, na czym stoimy. – Tak, tak… – odparłem nieuważnie, pogrążony w ponurych myślach. Tak bardzo obawiałem się tego, że to przeze mnie nasza rodzina jeszcze się nie powiększyła. Tyle innych par ma dzieci, tylu innych mężczyzn staje na wysokości zadania, a ja… Jakim jestem mężczyzną? Zaczynałem być przygnębiony tymi myślami Julia starała się mnie pocieszać, miałem wrażenie, że nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że wyniki badań będą wyrokiem dla naszego małżeństwa. Przynajmniej ja to tak odbierałem. I nadszedł sądny dzień. Otrzymaliśmy wyniki badań. Czarno na białym, że nie mogę zostać ojcem. W żaden biologiczny sposób. – To niemożliwe – zbladłem. Wpatrywałem się w kartkę z wynikami i czułem, jak żołądek mi się ściska. Lekarz spojrzał na mnie i Julię ze współczuciem. – Proszę dać sobie czas na oswojenie się z tą wiadomością – powiedział spokojnie. Automatycznie pokiwałem głową. Julia, siedząca obok, ścisnęła mnie za rękę. – Wiesz, nie martw się tak, wszystko będzie dobrze… – zaczęła mówić, gdy tylko wyszliśmy z gabinetu. – Jest jeszcze możliwość adopcji, a ostatecznie będziemy rodziną tylko we dwoje, no może przygarniemy jakiegoś zwierzaka – nie puszczała mojej dłoni. Musiałem chyba bardzo źle wyglądać, bo spojrzała na mnie badawczo. – Michaś, kochanie, no powiedz coś – przypatrywała mi się z napięciem. Nie umiałem wydusić z siebie słowa. Nie ma co ukrywać, byłem w szoku. Owszem, brałem pod uwagę opcję, że nie mamy dzieci, bo ja mam jakiś feler, ale kiedy teraz miałem to potwierdzone czarno na białym… Moja zjawiskowa dziewczyna ze schroniska nie zazna przez mnie cudu macierzyństwa. Przecież nie mogę jej tego zrobić! Nie wolno mi, nie mam prawa. Chciałem, by mnie zostawiła Nie pamiętam, jak dotarliśmy do domu. Julia próbowała ze mną rozmawiać, ale zamknąłem się w sobie. Miałem do siebie ogromny żal. Czułem się… zepsuty. Co ze mnie za mąż? Co ze mnie za mężczyzna? Nie mogę dać swojej żonie dziecka. Więc muszę ją od siebie uwolnić. Robiłem wszystko, żeby nasze małżeństwo się rozpadło. Tylko na zdradę nie umiałem się zdobyć. Świadomie odsuwałem od siebie Julię, nie chciałem z nią rozmawiać, celowo byłem dla niej oschłym, złośliwym, chłodnym draniem. Z pracy wracałem coraz później, często pijany. Nigdy nie lubiłem alkoholu, ale teraz zmuszałem się do picia. Chciałem, żeby żona mnie zostawiła. Żeby poczuła do mnie takie samo obrzydzenie, jakie ja czułem sam do siebie. Niech poszuka szczęścia u boku mężczyzny, który da jej dziecko. Nie chciałem, żeby była ze mną z litości, a w głębi serca wciąż czuła żal. Kiedy po kilku tygodniach Julia nadal przy mnie trwała, wynająłem sobie mieszkanie. – Jutro składam pozew o rozwód – rzuciłem, pakując swoje rzeczy. – Z mojej winy, żeby nie było niedomówień. Zostawiam ci wszystko, więc żadnych sporów nie będzie. Choćby nie wiem co, byłem zdecydowany zwrócić Julii wolność. Mojej kochanej, najwspanialszej Julce, za którą już teraz tęskniłem. Moja żona stała w drzwiach pokoju i patrzyła na mnie w milczeniu. Ten jej spokój mnie zastanowił. Zwykle była żywiołowa, energiczna. Ona ogień, ja woda. Ona tryskała humorem, wszędzie jej było pełno, pyskata i bezpośrednia, zwykle podnosiła mnie na duchu. Ja z kolei samotnik, zamknięty w sobie, introwertyk. Nagle dotarło do mnie, że ostatnio moja płomienna Julka zachowywała się inaczej niż zazwyczaj. Była dziwnie milcząca. Tak jakby na coś czekała. – Już? – odezwała się. – Koniec przedstawienia? Czyżbym usłyszał ironię? Nie rozumiałem… – To z łaski swojej rozpakuj i pochowaj te rzeczy z powrotem, bo ja po tobie sprzątać nie zamierzam – podeszła bliżej. – Dałam ci te dwa miesiące, żebyś się oswoił z tym, że nie spłodzisz dziecka. Dziewięć tygodni, powtarzam, dziewięć tygodni znosiłam twoje fumy i fochy, a ty teraz chcesz rozwodu? Ogarnij się! – podniosła głos. – Przestań się nad sobą użalać, bo żałosny jesteś! A ja mam cię dość takiego! Zamurowało mnie. Moja śliczna Julia znowu była sobą. W oczach błyszczały iskry, policzki jej się zarumieniły, oparła ręce na biodrach i przyjęła wojowniczą postawę. Bogini gniewu, dzika furia w natarciu… – Powtarzać się nie zamierzam, więc lepiej dobrze słuchaj, co mam do powiedzenia. Żeby należycie do ciebie dotarło. To był twój pierwszy i ostatni taki numer. Jutro po południu masz wizytę u psychologa i lepiej, żebyś tam dotarł – spojrzała na mnie groźnie. – Ale ja… ja przecież… – wydukałem. – Tak, wiem, jesteś czasami totalnym kretynem – ku mojemu zaskoczeniu przytuliła mnie. – Ale i tak cię kocham. Na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie. Z dziećmi czy bez nich. Rozumiesz? – odsunęła mnie na odległość ramion i wpatrywała się w moje oczy. Tak intensywnie jak jeszcze nigdy. Tak, że aż mi się te oczy zaszkliły. – Rozumiem, przepraszam… Moja zjawiskowa Julia ze schroniska. Już nigdy jej nie zawiodę. Czytaj także:„Wszyscy wiedzieli, że mąż mojej klientki to tyran, choć nikt nie chciał zeznawać przed sądem. Ale idiota sam się wkopał”„Moja matka wymagała, żebym podporządkowała jej całe życie. Miałam 50 lat i nadal bałam się jej postawi攄Rodzice uwielbiali mnie upokarzać. Wytykali mi wszystkie defekty. Tata ciągle podkreślał, że jestem brzydsza od mamy”
Alkoholizm medycznie diagnozowany jest jako przewlekła i chroniczna choroba, która prowadzi do degradacji życia uzależnionego we wszystkich aspektach – w sferze psychicznej, zawodowej, rodzinnej i zdrowotnej. Przyczyny alkoholizmu zazwyczaj związane są z nieporadnością i nieśmiałością osoby. Alkohol staje się sposobem rozwiązywania problemów i przełamywaniu barier w kontaktach. Niemniej jednak wraz z rozwojem kolejnych faz uzależnienia dochodzi do utraty kontroli nad ilościami spożywanego alkoholu, coraz częściej pojawiają się ciągi alkoholowe i palimpsesty (luki w pamięci). Alkoholizm funkcjonuje w społeczeństwie jako problem ubogich rodzin ze środowisk patologicznych, w których poza permanentnym upijaniem się dochodzi również do aktów agresji i przemocy nad rodziną i znęcaniem się psychicznym. Należy zatem wskazać, że jest to błędny wzorzec myślenia o rodzinie z problemem alkoholowym. Oczywiście istnieją przypadki, w których choroba dotyka zarówno męża, jak i żonę, i staje się przyczyną dysfunkcji rodziny. Niemniej jednak w zdecydowanej większości są sytuacje, w których to głowa rodziny – ojciec, mąż – permanentnie się alkoholizuje. Błędne jest zatem również myślenie, że tylko alkoholik potrzebuje pomocy. W rodzinach z problemem alkoholowym bowiem bardzo często pojawia się zjawisko współuzależnienia, które odciska piętno na prawidłowym funkcjonowaniu i zaspokajaniu podstawowych potrzeb rodziny. W szczególnie ciężkiej sytuacji jest żona alkoholika, która próbuje scalić rodzinę i zapewnić odpowiedni poziom życia swoim dzieciom. Co zatem czują żony alkoholików? Co powinny robić w sytuacji, kiedy mąż jest alkoholikiem? Jak powinna się zachowywać żona alkoholika? Jak wygląda związek z alkoholikiem? Czy związek z osobą uzależnioną od alkoholu ma sens? Jak rozmawiać z żoną alkoholika i jak jej pomóc? Co zrobić, gdy w rodzinie jest alkoholik? JAK SIĘ ZACHOWUJE I CO CZUJE ŻONA ALKOHOLIKA? Żony alkoholików to osoby, które zazwyczaj najbardziej dotkliwie pokrzywdzone są przez chorobę ich męża. Czują się zagubione i niezrozumiane przez najbliższe otoczenie. Z tego powodu bardzo często ukrywają problem alkoholowy w rodzinie i wśród znajomych, usprawiedliwiają jego zachowanie i przenoszą odpowiedzialność na siebie. Nadużywanie alkoholu przez męża destabilizuje funkcjonowanie całej rodziny i jest przyczyną cierpienia pozostałych członków rodziny. Narastanie problemu alkoholowego, mobilizuje żony do szukania sposobów, które pozwolą im przetrwać w sytuacji permanentnego stresu oraz braku poczucia stabilizacji i niemożności zapewnienie podstawowych potrzeb psychologicznych. Warto również wskazać, że wraz z pogłębianiem się choroby dochodzi do koncentracji wyłącznie na alkoholu, natomiast wycofanie się z pełnionych dotychczas ról życiowych. Konsekwencją tego jest zazwyczaj zjawisko współuzależnienia żon. Objawia się ono szukaniem usprawiedliwień alkoholizowania się męża, a nawet zaprzeczeniami istnienia problemu. Nierzadko żony alkoholików próbują mieć realny wpływ na ilość wypijanego przez ich mężów trunków, dlatego ograniczają sytuacje, w których dochodzi do picia napojów wysokoprocentowych czy wylewają alkohol. Odmienną sytuacją jest fakt, że niektóre żony same kupują alkohol, by nikt nie zobaczył męża kupującego trunki. Ponadto, kobiety nierzadko przejmują odpowiedzialność za swoich partnerów – płacą ich długi, usprawiedliwiają nieobecności w pracy i dbają o ich higienę. Należy wskazać, że robią to bardzo często ze względu na dzieci, by zapewnić im możliwie dobre i spokojne warunki dorastania. Bardzo trudno określić jednoznacznie uczucia żon alkoholików, czują one gniew, rozżalenie, lęk, samotność, przygnębienie, ale również poczucie winy za istnienie problemu alkoholowego w rodzinie. Zazwyczaj przejmują one całą odpowiedzialność za utrzymanie domu i wychowanie dzieci, nierzadko doprowadzając do własnej choroby i wyczerpania psychicznego. Z tego powodu uzależnienie nazywane jest chorobą całej rodziny. Dlatego konieczna jest pomoc nie tylko uzależnionemu od alkoholu, ale również jego najbliższym. JAK ALKOHOLIK MANIPULUJE ŻONĄ? Nałóg alkoholowy to choroba, która destrukcyjnie wpływa na zachowanie i odczuwanie uzależnionego. Alkoholik w obawie przed konsekwencjami swoich zachowań i nierzadko na groźby porzucenia go przez rodzinę, obiecuje poprawę i zerwanie z nałogiem. Żony zazwyczaj chcą wierzyć w ich zapewnienia, niemniej jednak należy podkreślić, że nie mają one żadnego pokrycia w realnym życiu. Alkoholizm powoduje bowiem utratę kontroli nad zachowaniem, a wszelkie próby jego odstawienia lub ograniczenia wiążą się z wystąpieniem przykrych objawów zespołu abstynencyjnego. Dlatego obietnice nie mogą być dotrzymane. Ponadto, nałóg alkoholowy powoduje reorganizację systemu norm i wartości. Z tego powodu, zapewnienia i deklaracje miłości, którą rzekomo darzy żonę i dzieci są bezpodstawne. W zaawansowanej fazie uzależnienia są one jedynie elementem manipulacji i mechanizmem obronnym, który ma na celu usprawiedliwienie i uniknięcie konsekwencji alkoholizowania się. Chroniczne picie bowiem prowadzi do redukcji emocji i wyzbycia się uczuć wyższych, w tym również miłości. Nadrzędną wartością staję się alkohol i zdobycie kolejnych jego dawek. JAK POWINNA POSTĘPOWAĆ ŻONA ALKOHOLIKA? Jak ma się zachowywać żona alkoholika? Co można zrobić, kiedy mąż jest alkoholikiem? Jak postępować z alkoholikiem? To częste pytania osób związanych z alkoholikami, które czują się bezradne i nie wiedzą co robić, by zmienić sytuację. Kobiety będące w związkach z alkoholikami zazwyczaj ukrywają problem, zaprzeczają istnieniu alkoholizmu w domu, co jednoznacznie wskazuje na współuzależnienie. Nie jest to właściwy wzorzec postępowania. Chcąc pomóc alkoholikowi, konieczne jest przekierowanie na niego odpowiedzialności za jego czyny. Nie należy zatem ukrywać faktu alkoholizowania się męża, nie powinno usprawiedliwiać się jego zachowań i nie brać odpowiedzialności za jego czyny. Takie postępowanie utrwala jedynie przekonanie męża alkoholika o jego niekaralności i nasila uzależnienie. Jak zatem postępować z partnerem uzależnionym od alkoholu? Przede wszystkim należy się kierować konsekwencją w decyzjach. Oznacza to, że kobiety, które ostrzegają swoich partnerów przed odejściem od niego, powinny rzeczywiście mieć taki zamiar i możliwość. Dlatego, jeżeli nie widzą poprawy u uzależnionego – odchodzą. Groźby odejścia nie wywołają bowiem chęci zmiany u chorego, a jedynie utwierdzą go w przekonaniu, że ich żony od nich nie odejdą. Ponadto, kobiety nie powinny próbować kontrolować picia, nie należy zatem chować alkoholu lub go wylewać, gdyż przyniesie to odwrotny skutek. CZY WARTO RATOWAĆ ZWIĄZEK Z ALKOHOLIKIEM? Życie i związek z alkoholikiem nie jest łatwe, wymaga wielu wyrzeczeń i poświęceń. Niemniej jednak trud i wysiłek jest niezbędny do wyjścia z nałogu uzależnionego i powrót do jego normalnego funkcjonowania w społeczeństwie oraz w życiu rodzinnym. Jak zatem uratować związek i małżeństwo z alkoholikiem? Konieczna jest pełna akceptacja choroby i okazywanie wsparcia w walce z nałogiem. Konsekwencja i upór mogą doprowadzić do sytuacji, w której chory podejmie trud leczenia alkoholizmu. Scenariusz ten nie zawsze jest jednak pozytywny. W niektórych sytuacjach, pomimo licznych prób pomocy i rozmów, uzależniony pogłębia się w nałogu i nie chce podjąć terapii, nierzadko wówczas dochodzi również do agresji i kłótni. W takiej sytuacji toksycznego związku z alkoholikiem, ze względu nie tylko na dobro dzieci, ale również żony, konieczna jest decyzja o rozstaniu, a nawet rozwodzie. Pojawia się zatem pytanie, jak odejść od alkoholika? Rozstanie nigdy nie jest łatwe, kobietom decydującym się opuścić mężów z problemem alkoholowym nierzadko towarzyszą wyrzuty sumienia, niemniej jednak należy mieć na uwadze, że odejście stanowi rodzaj wstrząsu dla uzależnionego i może zainicjować w nim chęć zmian. Z tego powodu, żony deklarujące chęć odejścia powinny wytrwać w postanowieniach i zerwać kontakt z mężem. Należy zatem podkreślić, że związek z alkoholikiem warto ratować jedynie wówczas, gdy wykazuje on chęć zmiany swojego postępowania i wyjście z nałogu. Co ważne, odejście może spowodować, że chory zrozumie istnienie problemu i zacznie szukać pomocy, wówczas należy takiej pomocy udzielić. ZWIĄZEK Z NIEPIJĄCYM ALKOHOLIKIEM Związek z trzeźwym lub trzeźwiejącym alkoholikiem nie jest łatwy. Niemniej jednak chorego należy wspierać w abstynencji i uczestniczyć z nim w terapii podtrzymującej. Warto również rozważyć udział w sesjach rodzinnych, podczas których – w obecności doświadczonego psychoterapeuty – małżeństwo może przepracować bieżące problemy. Ponadto, życie z trzeźwym alkoholikiem wiąże się z wyrzeczeniami. Należy wskazać, że alkoholikiem jest się przez całe życie, alkoholizm jest chorobą nieuleczalną, dlatego szczególnie w początkowym okresie po terapii, żony niepijących alkoholików powinny unikać miejsc i osób, które piją alkohol, aby zminimalizować ryzyko powrotu do nałogu partnerów. GDZIE SZUKAĆ POMOCY DLA MĘŻA ALKOHOLIKA? Alkoholizm jest przewlekłą i chroniczną chorobą, dlatego samodzielne poradzenie sobie z problemem jest bardzo trudne, a nawet niemożliwe. W wyjściu z nałogu konieczne jest wsparcie i pomoc. Przyczyny alkoholizmu mogą mieć różne podłoże, dlatego niezbędne jest poddanie się psychoterapii i przepracowanie problemów. Dużą skutecznością charakteryzują się prywatne ośrodki leczenia uzależnień, które oferują nie tylko detoks organizmu z substancji psychoaktywnych, ale również zajęcia psychoterapeutyczne z doświadczoną kadrą psychologów i psychoterapeutów. Istnieje również forma pomocy ambulatoryjnej, jednak ze względu na formę prowadzonych zajęć, charakteryzuje się mniejszą skutecznością, aniżeli pomoc oferowana przez ośrodki, w których pomoc udzielana jest stacjonarnie. Temat pomocy dla mężów z problemem alkoholowym szczegółowo rozwija temat: „alkoholik w domu gdzie szukać pomocy”. Jak rozmawiać z żoną alkoholika? To częste pytanie osób z najbliższego otoczenia rodzin z problemem alkoholowym. Żona alkoholika nierzadko czuje się odpowiedzialna za chorobę męża, dlatego konieczne jest uświadamianie jej, że alkoholizm jest chorobą, której pojawienie się nie jest winą męża ani jej. Zazwyczaj konieczne jest skierowanie żony na terapię, podczas której psychoterapeuta wyjaśni mechanizmy uzależnienia i sposoby postępowania z mężem alkoholikiem. Ponadto, nie należy pozostawiać rodziny bez pomocy, nieocenione bowiem są rozmowy i wsparcie w podjęciu realnych działań, mających na celu zmianę sytuacji.
Kochani, zapewne taki temat przewinął się tu już wcześniej. Jednak z względu na to że duzo mnie kosztuje zachowanie spokpju staram się unikać czytania zbyt wielu historii innych. Tym bardziej że jestem nerwicowiec i wiele sobie umiem wmówić ;) Dlatego też postanowiłam załozyc nowyć temat. Postaram się go prowadzić bo temat trudny a zbyt wiele o tym w siecie nie znalazłam. Może komuś się to kiedyś przyda, może podniesie kiedyś jakąś dziewczynę na duchu że nie jest sama. Ja - Marianna 33 lata, wrażliwa, za wrażliwa, DDD, po 9 latach zycia z alkoholikiem. Nie umiem nikomu zrobić przykrości, nie umiem sie odgryźć, jestem mało asertywna. Wychowana przez nadopiekuńczą mamę. W domu robiłam za dziecko o ojca ;) I tak... w grudniu 2013 wyprosilam czynnego alkoholika z domu, po 2 miesiacach kiedy ponownie u mnie zamieszkał. Zamieszkał bo chciałam mu pomóc. Na terapię poszłam dopiero w styczniu 2014. Taka sytuacja - wypraszam męża ze łazami w oczach i za atakiem lęku paniki i depresji. Z zerowymi już siłami do zycia. Z myślami samobojzymi - gdyz wydawało mi się że nie ma już wyjscia z tej sytuacj. On udawał że sie stara a ja bez grosza i bez pracy. Mam tylko mieszkanie. Wiec wypraszam go już ostatkiem sił. Na drugi dzień dostaje pierwszy atak autoagresji. Mam ochote coś sobie zrobić. Ochota to mało powiedziane. Czuje przymus. To sa chwile, momenty ale sa tak straszne że zostaja mi w pamieci. Z tego robi się nerwica nastretnych mysli i obsesja że zwariuje i coś sobie zrobię. Mam typowy zespół odstawienny. (uzależnienie od męża) Pytam sama siebie po co jestem na tym swiecie, mam sraszne mysli o zyciu, o sensie zycia, w ogole o wszystkim. Czuje ze juz nie moge patrzec na ten swiat, ze tego nie wytrzymam. Tak mijaja miesiace. Teraz jest juz sierpien 2014, od rozstania minelo 7 miesiecy. 6 miesiecy terapii. Zniknely ataki paniki, lęki. nawet jesli wracaja to juz nie tak silne. Zniknela potrzeba autodestrukcji ale własnie nie do konca. Dzis to znowu poczulam, przez chwilę, po zobaczeniu zdjecia krzywdzonych zwierząt. Mam jeszcze poczucie winy. Maż mi nie ulatwia sprawy, atakuje, wymaga, żąda, prosi, błaga, znowu atakuje, krytykuje. Wzbudza we mnie poczucie winy. Myśle ze to jest reakcja na to wszystko, bardzo powoli zaczynam widzieć co on robi i jak jest toksyczny w tym. Jak próbuje stłamsic moja wolna wolę, godność, wolność. Chwilami mam dosc juz tego zycia i nienaidze go, ale mam zbyt wiele dobrego w sobie żeby odpuscic. Walcze o siebie. Czy są tu kobiety które miały mysli autodestrukcyjne i wyszły z tego? Nie chodzi o same myśli ale chwile słabości, przymus zrobienia tego. Oczywiscie byłam z tym u psychiatry. Powiedziała że to powinno minąć, że to jest wynik tego że nie jestem otwarcie zła i agresywna w stosunku do męża tylko wszystko trzymam w sobie. Poza tym wciąż mam poczucie winy, choć logicznie ciężko mi wytłumaczyć dlaczego. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Ostatnia edycja: przez marianna80. Psychoterapeutka której książkę ostatnio przeczytałam leczyła się ze współuzależnienia 6 lat więc to trochę trwa ja jestem na początku drogi ty raczej też ale nie poddajemy się prawda? , Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. odpowiem i to chetnie,czasami nachodza mnie mysli ze np udusze mateusza -po chwili zdaje sobie sprawe ze to obled i nerwica,co mnie najbardziej przeraza mysl ze jestem slaba warjatka co nie moze sobie dac rady w zyciu :roll: ,czytalas moze ksiazke Robin noorwood pod tytulem kobiety co kochaja za bardzo,tam jest spora czesc opisana o natrectwach ,mysli czynny i zawsze takowa mysl przewracan na pozytywnego cos np bog mnie kocha,jestem tego i tego warta,chcesie zabic-panie jezus zrodu dawida uwolniij powodzenia Wszystko przemija nawet wczoraj ,nie warto zyc hstoria Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. witaj Marianno, nie mam takiego doświadczenia ale myślę tak jak Lona, ze wyjście z tego wymaga czasu. Może nawet jedna terapia nie wystarczy. Piszesz, ze jesteś też DDD. Często przyczyny naszych zachowań leżą w dzieciństwie, możliwe ze i u Ciebie też tak jest. Pozdrawiam serdecznie Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj Marianna zapewne Tobie jest trudno zrozumieć dlaczego Ja od niedawna mam podobny stan i jedynym wytłumaczeniem jest fakt że znaliśmy się zbyt powierzchownie i gdy widzieliśmy się na początku co weekend to związek trwał,gdyż rozłąka przyciągała i każda wizyta była dla Nas osób samotnych kilka lat bardzo pozytywnym przeżyciem .Gdy zlikwidowano mój zakład a ja pracy w jej miejscowości nie bylem w stanie podjąć zaczęły się problemy,gdyż jak się nie ma pracy to trudno mieć pozytywne myślenie do tego doszły problemy z alimentami i trudne relacje z moimi że bardzo się starała dzieci moje ją nie akceptowały dlaczego tego nie wiem i nie bardzo mogłem na to wpłynąć gdyż to były osoby dorosłe czułem się z Tym tak z roku na rok relacje się pogarszały w końcu widząc że tej pracy nie mam szansy otrzymać wracam do siebie i ta decyzja w Naszym związku była to dzisiaj widzę najbliższą alternatywą wspólnego życia było pięć zapewne dalibyśmy radę gdyby nie odległość prawie 300 km pociągiem 4,5 godziny samochodem około 3,5,do tego niestabilność finansowa z mojej do rozwodu był fakt ze wróciliśmy do punktu wyjścia,nie po to wzięliśmy ślub by żyć mogłem coś zmienić na pewno tak bo mimo różnych zawirowań było bardzo ciekawych chwil i dni,które na zawsze będą w mej w każdym związku aby być szczęśliwym trzeba dobrej woli po obu stronach dlatego moim skromnym zdaniem wybrałaś mniejsze zło dla siebie i od dzisiaj dbaj o siebie i tylko o siebie A na smutek This message has an attachment image. Please log in or register to see it. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Tei książki o której piszesz nie czytałam jeszcze ja teraz skończyłam "Toksyczne związki ,anatomia i terapia współuzależnienia "napisała ją wybitna psychoterapeutka która też była współuzależniona szczerze polecem mi baaardzo pomogła zrozumieć mój stan i mojego .bo okazało się że on jest bardziej współuzależniony ode mnie bo od dzieciństwa a ty jesteś DDD więc myślę że też to ma korzenie w dzieciństwie ,a chodzisz na terapię dla współuzależnionych do psychoterapeuty od uzależnień i współuzależnień ? Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. glicynia dziękuję za piękne zdjęcie, czy to Twojego autorstwa? Mogę Cię tylko pocieszyć że ja rowniez nie mam pracy. Utrzymuje sie z rekodzieła. Wracając do tematu, od zawsze byłam bardzo wrażliwa. Nadwrażliwa. Decyzja o rozstaniu i rozwodzie padła na moje barki i to było dla mnie bardzo trudne. Nie przypominam sobie żebym w przszłości była w takim stanie, z takim natężeniem poczucia winy. Myślę że nie do końca sobie z tym umiałam poradzić, z emocjami sytuacją, stąd takie stany. Tym bardziej że wcześniej ich nie było choć od lat były mi ciężko i czułam się winna bo mąż pił, i co wrócił do domu to musiałam go wyganiać. Za co miał wielką pretensję. Dziś widzę że robiłam dobrze, tylko szkoda że tak późno poszłam na terapię. Jednak nie wiedziałam ze jest coś takiego jak współuzależnienie. Wydawało mi się oczywiście że to mąż musi się leczyć a ja powinnam przy nim trwać jako żona, wspierać, pilnować. Dziś wiem że jest zupełnie odwrotnie. Dzis jestem spokojnijesza ale jest mi po prostu ciężko. Jeszcze wiele pracy przede mną, no i ten rozwód. Czekam na pismo z data rozprawy. Chciałabym rozwieźć się na 1 sprawie i całkowicie zerwać kontakt z alko. To jedyne dobre wyjscie w tej sytuacji. Kazdy z nas musi sie zajac sobą sam. Oczywiscie mam niepokoje jak Sylwia, że sobie nie poradzę. Sylwia1975 - ja również miewam takie myśli, że jestem wariatką, że nie dam rady. Ale to są tylko myśli i tylko nerwica. U mnie mysli natretne mają postać autodestrukcyjną, agresywną a u Ciebie ta złość jest skierowana na zewnątrz, na partnera. To dobrze. Własnie to Ciebie uchroni przed tym co przeżywam ja. Takie myśli, natłok emocji to zupełnie naturalna reakcja psychiki z naszej sytuacji. Lona czytałam Twój watek wczoraj wieczorem, i od razu pomyślałam że dobrze sobie radzisz, że dobrze że pracujesz nad sobą, odnajdujesz siebie samą w tym. Swoje uczucia, swoje myśli zamiast trwac tylko w stanie który generuje taka sytuacja. Mój mąż nigdy nie probowal sie leczyć, nie był na terapii. Przeczytałam "Małżeństwo na lodzie" i "Koniec współuzależnienia". Czy ktoś ma ebooka "Toksyczne związki..." albo "Kobiety ktore kochaja za bardzo"? Ten tytuł chodzi za mna od dawna, moze powinnam go przeczytac. Na razie podpieralam sie tekstami z portalu "kobiecie serca". Bardzo wam wszystkim kibicuje w walce o siebie. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. kaszxeeee To ty sobie wspaniale radzisz ,jeszcze tylko pozbądź się tego poczucia winy bo chyba zakorzeniło się w tobie jak chwast ,"nie przez ciebie pił i nie dla ciebie przestanie"słyszałaś to zdanie ? Idziesz dobrą drogą ,rozmawiaj o tym poczuciu winy z terapeutą ,książkę mam papierową ,kupiłam w empiku w zeszłym miesiącu to może jeszcze można zamówić sprawdź na ich stronie Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. hejka te malozenstwo na lodzie to w formie digitalnej bo ja pdf i koniec wspouzalenienia proponuje wymniane kobietki Wszystko przemija nawet wczoraj ,nie warto zyc hstoria Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Wlasnie ja skierowalm autregresje na siebie-nie swiadomnie ,moze ze jak szlam kolo wysokiego bloku czy mostu to sie zastanawialm jak to ny bylo jak bym sobie skoczyla...........albo jak to by bylo jak bym udusila synka malego ,potem sie przerazilam ze oszalalm i prosilam boga o uwolnienie mnie z obledu ze to nie jestem ja-tylko warjactwo,nie wiara w siebie i w BOGA ze sobie poradze w zyciu bez alkocholika. Wszystko przemija nawet wczoraj ,nie warto zyc hstoria Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. to bardzo silne uzaleznienie od alkoholika dziewczyny. tak jak on nie moze rozstac sie z butelka chocby na 1 dzien tak wy nie mozecie rozstac sie z nim. :ojej: spoko mialam tak samo,wyszlam z tego ale nie obsesyjnie . w koncu zlozylam pozew o rozdzielczosc majatkowa,po roku terapii,po 4 latach na forum i w al anon. w zgodzie ze soba sama,nie targana zadnymi wyrzutami sumienia. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. w koncu zlozylam pozew o rozdzielczosc majatkowa,po roku terapii,po 4 latach na forum i w al anon Nadzieja dodałaś mi tym wsparcie ,nawet nie wiesz jakie bo ja zamartwiałam się że robię różne rzeczy za wolno ,dziękuję Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. :-C czytam i ucze sie ucze wyodemnie ja od was ,zdajac sobie sprawe choc to przerazajace i lekliwe mysli -wiem ze nie oglupialam ,wiem ze jestem chora i ja po prawie 4 latach aal-anonu co nieco sie zmienia ,pare zeczy ale to nie moj watek,ja wywale jezeli bedzie potrzeba mojego alko..........na bruk,ale trzeba tak dzialc by corka nie mniala zalu i widzial eh ,nie chce byc zozla ale tez nie matka teresa Wszystko przemija nawet wczoraj ,nie warto zyc hstoria Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Dobrze wiedzieć, że "wariatek" jak ja jest wiele, że to nie moja wina...Że można to zmienić. Moja agresja najpierw skierowana na siebie, myśli samobójcze ( wręcz obsesyjne typu zostawie list że to wszystko przez niego ) później czynna agresja na niego, czy trzeźwy czy pijany, znienawidzony przeze mnie i Najważniejsze dziewczyny, że kiedyś będziemy wolne, wyzwolone spokojne i szczęsliwe Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Droga Marianno poruszylas temat ktory calkowicie mnie czytam twoja wypowiedz widze sama taki sam problem .Moj maz alkocholik niszczy moje zycie i dzieci juz ok10 lat wciaz obiecuje i manipuluje mna a ja sie daje bo mam taki charakter ze nie umiem go nie nawidziec za to wszystko .Byl na 4 odtrutkach 3 leczeniach zamknietych i nadal pije a ja wciaz sobie wmawiam ze on przestanie ,robi przerwy w piciu i zaczyna swoje ciagi alkocholowe jest bardzo arogancki i zle sie zachowuje jak pije .A ja wciaz sobie tlumaczylam ze to przejdzie i znow bedziemy szczesliwi .Teraz wiem ze to zludzenie utrzymywalo go w komforcie picia .4 razy zabrala go policja a ja go przyjmowalam i przebaczalam ciagle obiecywal ze teraz wszystko sie pije coraz wiecej i jest coraz gorzej wiem teraz ze musze odejsc albo mnie pograzy leki i nerwice nie moge nadal sobie wmawiac ze bedzie poprostu samo z siebie dobrze .To jest straszna choroba ktora wszystko niszczy Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. hej, mam podobny problem. mieszkam w Warszawie. może spotkamy się i pogadamy? Beata Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Białaczereśnia...widzisz daty poprzednich postów?? Nie liczył bym na odzew w temacie rok (prawie) nieruszanym przez autora. ps. Może warto by zacząć pisanie na forum od powitalni??? Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
Proszę doradźcie coś… Jestem żoną od 4lat i mamą synka, który będzie miał niedługo 3lata. Mieszkamy z mężem sami, wynajmujemy mieszkanie. Mąż praktycznie od początku małżeństwa źle mnie traktował, po alkoholu bywał agresywny, szantażował emocjonalnie. Ostatnio po akcji z alkoholem na drugi dzień mówiłam, że odejdę to wygadywał głupoty. Ostatnio ogólnie wpędza mnie w poczucie winy, teściowa jak się dowiedziała że jej syn jest agresywny to się śmiała i cieszyła i mówi, że widocznie sobie zasłużyłam.. Od około kilku tygodni uświadomiłam sobie, że nie kocham męża. Chciałabym odejść nie wiem jak to zrobić, wyprowadzić się itp. Boję się jak mam sobie poradzić, szukam pracy żeby zacząć od zaraz bo synek też od zaraz nawet może iść do przedszkola. Nie wiem wg jak to zrobić bo tu gdzie mieszkamy większość jest moich rzeczy które ja kupiłam itp (mieszkanie nie umeblowane). Słyszę różne wersje żeby nie odchodzić bo konsekwencje będą się za mną ciągnąc do końca życia.. Jeszcze dodam, że mój mąż powtarza że mnie kocha itp on się w nocy przytula a mi się coś aż robi w środku nie chce aby mnie dotykał. Z drugiej strony ktoś zaczął mi się podobać. On młodszy o 5 lat nie ma dzieci, daje sygnały, że ja jemu też się podobam. Znamy się od ok 15lat, że chciałby coś ale jak dochodzi, że jesteśmy sami to nagle jest speszony i praktycznie ucieka a na drugi dzień znów jak się zobaczymy jakieś podteksty. Ogólnie nie piszemy że sobą ale jak się widzimy to osoby które nas obserwują mówią ,że ja i on tacy rozpromienieni jesteśmy. Nie wiem czy mi się w głowie przez niego tak namieszało czy co. Z drugiej strony też chciałabym wiedzieć co ten chłopak ma w zamiarach skoro tak mu się oczy świeca a tu ucieka. Jestem pewna, że nie powie mi prawdy jak się go o to zapytam.
chcę odejść od męża alkoholika